Ostatnio spotkałem się z ciekawym problemem (zasłyszanym). Otóż PO sprecyzował wymagania do dosyć prostego mechanizmu po czym dołożył stopień komplikacji zmieniający proste krzesło w krzesło elektryczne. Przy czym nie chodzi tutaj o morderczą naturę tego drugiego tylko o stopień komplikacji rozwiązania. I teraz pytanie jak to ugryźć bo oczywiście na spotkaniu natychmiast pojawił się tajemniczy pomruk (i nie był to pomruk podziwu dla sprytu PO bynajmniej).
Jak bezsensowne wymagania niszczą współpracę
Dodaj komentarz